Gdyby w niedzielny poranek nie zaglądać do wiadomości, a zamiast tego pójść na grzyby, świat wyglądałby całkiem inaczej.
Ciekawe, że te wszystkie przekazy starają się wmówić mi, że ich problemy są najważniejsze. Co mnie jednak ma obchodzić zagrożenie gender. Pewnie, że wewnętrznie buntuję się przed lewackim pomysłem, aby kolejny raz postawić porządek świata na głowie. Doskonale wiem kto to wszystko finansuje i jakie ma cele. Jednak martwi mnie nachalność tych działań i oczywiście głupota tych, którzy sprzedali siebie na rzecz kolejnej rewolucji antychrysta!
Żyję na wsi i dlatego muszę czerpać z tego wyśmiewanego, wsiowego zacofania.
Kolejną niedzielę zacznę zatem od rodzinnego śniadania, a potem pójdę do kościoła. Jak na zacofanego mohera przystało.