poniedziałek, 17 sierpnia 2015
1920 - obrona Płocka
Znany jest pamiętnik Marii Macieszyny, obrończyni Płocka w sierpniu 1920 r. oraz jej listy opublikowane w „Notatkach Płockich” , adresowane do męża, który na początku sierpnia 1920 r. zgłosił się do wojska i wyjechał do Warszawy, gdzie pracował w jednym z wojskowych szpitali. Respondentka tak relacjonuje te wydarzenia: „Naraz usłyszeliśmy głosy kobiece i dziecięce. Wyglądam... Na rogu „Zgody” nasi ! Wybiegliśmy przed dom, niosąc dla żołnierzy co było do jedzenia. Pozostali również. Płaczemy z radości. Nie wiemy co robić z radości i szczęścia. Każdy coś opowiada, nikt nie słucha, żołnierze dobrodusznie na nas patrzą. Straszna noc przeszła. Wszyscy wyglądają brudni, z zapadłymi oczyma i potarganymi głowami. Bolszewicy poszli - „Wygnali ich podhalańczycy - to nasze chłopy, piją kozie mleko” - powiadają żołnierze. W te okrzyki radości wpada straszny jęk i płacz. Idzie szereg dziewcząt łamiąc ręce, rycząc - „Co wy? - O Boże! Schowałyśmy się na Zduńskiej do piwnicy. Co jedni wyszli, to drudzy wchodzili! O Jezu: Co chcieli, to robili z nami. Małe dziewczynki, stare kobiety, wszystkie nas, wszystkie męczyli”. Dziewczęta były czerwono-sine, oczy miały na wierzchu, ubranie porozrywane. Zrozumieliśmy. Wracały ich całe szeregi, zawodząc i łkając. Później dochodziły wiadomości o grabieżach i gwałtach. Niewiele ulic ocalało, przeważnie tylko te, które były pod ostrzałami. Wiele pań znajomych zostało zgwałconych. Na Pensji Udziałowej była pralnia, szwalnia, gospoda żołnierska i punkt opatrunkowy. Wtargnęli tam bolszewicy i okradli wszystko. Były tam dziewczęta i panny. Przecież mówić się nie będzie o tym, co było... Pani Rościszewska... Dzielnie broniła się p. Mosakowska. Pani Merlowa w łachmanach i boso po przejściu męczarni uciekła nie wiadomo dokąd. Żony wojskowych, różne znajome panienki - po 10 lub 20 bolszewików gwałciło. Po całym mieście wieści straszne. Stare siwe kobiety padły pastwą. Nigdy się nie wykryje, co stało się tej nocy” . Taki był los tysięcy kobiet w tej wojnie.
środa, 12 sierpnia 2015
Dlaczego "pseudopatriotyzm kosztuje" nas, a nie ministra Sienkiewicza?
Ciekawe co słychać u ministra Sienkiewicza, po tym jak okazało się, że to on spowodował spalenie budki pod ambasadą rosyjską? Swoją drogą chyba to my wszyscy zapłaciliśmy ruskom odszkodowanie. Może warto wystąpić do Sienkiewicza o zwrot tych pieniędzy?
/- Podpisałem wniosek do Ministerstwa Finansów o wypłatę 30 753 zł ambasadzie Federacji Rosyjskiej za chuligańskie szkody podczas Marszu Niepodległości - napisał na Twitterze Sikorski. Minister spraw zagranicznych zakończył wpis słowami "pseudopatriotyzm kosztuje".
Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski powiedział, że pieniądze przekazane Rosji będą pochodzić z rezerwy celowej budżetu państwa na rok 2014. Ministerstwo Finansów musi teraz sformułować wniosek do Rady Ministrów. Rząd podejmie decyzję w głosowaniu./
Subskrybuj:
Posty (Atom)