Cejrowski przypomina sytuację jaka miała miejsce pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim, z którego tłum sobie kpił i szydził: „Poszedłem tam w grupie, która miała otoczyć ten tłum i modlić się za jego plecami na różańcu. Tylko ja w tej naszej grupie partyzantów różańcowych miałem znaną gębę” dlatego przepchnął się w sam środek, podniósł różaniec wysoko i przez kilka godzin modlił się wraz z innymi: „Zboczeńcy podchodzili robić sobie przy mnie obraźliwe zdjęcia, tłum szydził, zaczepiał, a ja odmawiałem Różaniec; wiele razy w kółko. Tamtej nocy miałem mocną wiarę, a na co dzień jest ona słabsza. Bóg daje doładowanie, kiedy jest potrzebne. Skoro wiara jest darem, to chyba ma się jej tyle, ile Pan Bóg akurat wręczy, a potem ona nam stale wycieka przez palce i trzeba dostać znowu… doładowanie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz