piątek, 21 listopada 2014

W przeddzień rozbiorów?!

Marsz z roku 20113, policja zamaskowana i poprzebierana za cywilów by prowokować!

Przeczytajcie fragment tekstu poniżej, który powstał w kwietniu tego roku. Czy patrząc na przebieg wyborów, nie można powiedzieć, że moskiewski scenariusz jest powoli realizowany?

Aby móc zapanować nad Polską Rosja musi zastosować strategię, która nie pozwoli na uruchomienie Art. 5 traktatu NATO, czyli nie dokona napaści zbrojnej. Nakreślona powyżej strategia podważania wiarogodności państwa, które Rosja ma na celowniku jest prawdopodobna także w przypadku Polski. Nie ma wprawdzie w Polsce dużych mniejszości narodowych, o które mogłaby się Rosja upomnieć, lecz jest stary, znany od czasów rozbiorów, argument zabezpieczenia praw innowierców zagrożonych przez nietolerancyjnych Polaków.

Z tym, że tymi innowiercami może być ktokolwiek – od mniejszości seksualnych (to chyba jednak nie, ze względu na kreowanie się Putina na obrońcę konserwatyzmu) poprzez Żydów, a na mniejszości białoruskiej czy prawosławnych skończywszy. Przy czym najbardziej nośnym w tym kontekście jest oczywiście rzekomy polski antysemityzm. Propaganda antypolska obecna na całym świecie, podsycana przez Niemców (których rola w konflikcie na Ukrainie jest co najmniej dwuznaczna) nie może nie być obiektem zainteresowania rosyjskich służb specjalnych, które tego rodzaju antypolskie akcje dezinformacyjne już prowadziły i kto wie czy i dzisiaj nie stoją za coraz intensywniejsza akcją defamacyjną. Doświadczenie Rosja w tego rodzaju działaniach ma - jak chociażby pogrom kielecki z 1946 roku, który dziwnym trafem miał miejsce zaraz po tzw. „referendum ludowym” sfałszowanym przez bezpiekę i sowieckich doradców pod nadzorem gen. Sierowa. Międzynarodowy rozgłos pogromu miał przykryć złamanie postanowień konferencji poczdamskiej co formy rządów w Polsce, a przede wszystkim – spowodować wrogie nastawienie światowej opinii publicznej do Polaków, których nie ma co żałować skoro mordują Żydów którzy przeżyli wojnę.
Tak więc rozpatrując możliwy scenariusz zaplanowany w kazamatach kremlowskich w stosunku do Polski AD 2014 -15 można przypuszczać, że wstępem będzie seria prowokacji antysemickich, które w połączeniu z istniejącym już na świecie przekonaniem, że to Polacy są sprawcami Holokaustu w zasadniczy sposób osłabi pozycję Polski w rodzinie narodów. Następnym etapem (bądź prowadzonym równolegle) będzie bezczeszczenie cmentarzy żołnierzy sowieckich. W konsekwencji nastąpi zsumowanie negatywnych zjawisk dotyczących wizerunku Polski: pogłębiony zostanie obraz Polaków jako antysemitów, sprawców Holokaustu (tu widać jak niezbędna jest systemowa, państwowa walka o dobre imię Polski i Polaków), a także dodany zostanie do tego wizerunek Polaków jako ludzi niecywilizowanych - niszczących cmentarze. Trzeba przy tym pamiętać, że na zachodzie Europy wierzy się, że Armia Czerwona była wyzwolicielką. Jeśli do tego rosyjska dyplomacja będzie się oburzać na Polskę za akcjędemontażu symboli sowieckiej dominacji (gdyby do tego doszło) to czarny obraz Polski będzie kompletny, tworzony po to, żeby w sytuacji zagrożenia podjęcie politycznej decyzji o pomocy w ramach Art. 5 traktatu NATO stało się dla rządzących państwami Sojuszu niezwykle niewygodne.
Kolejnym etapem rosyjskiego planu podporządkowania Polski będzie wzniecenie jakiegoś rodzaju niepokojów społecznych. Może to być związane z procesami demokratycznymi, takimi jak wybory. Mogą to być prowokacje związane z wygranymi wyborami przez PiS, lub przeciwnie – w związku z przegraną PiS i zarzutami o fałszerstwa – w obu przypadkach agentura rosyjska może sprowokować zamieszki, które przerodzą się w gwałtowne rozruchy. Nienawiść do zwolenników PiS lejąca się z telewizorni nie trafia w próżnię. To że do tej pory demonstracje Marszu Niepodległości czy inne odbywały się bez większych strat materialnych czy ludzkich nie świadczy wcale o tym, że tak nie będzie w przyszłości. Zresztą histeria jaka została wywołana przez prorosyjskie media po spaleniu budki przed ambasadą rosyjską w Warszawie pokazuje, że wszystko w mediach obecnych w III RP jest możliwe.
Kolejnym etapem będzie wzbudzenie na tyle dużego strachu w obywatelach, żeby przejęcie przez Rosję kurateli nad Polską, przy zgodzie mocarstw, odbyło się bez masowych protestów. Otóż trzeba pamiętać, że Polacy dalej żyją z nieprzepracowaną traumą wojenną. Kolejne wydarzenia z historii Polski, począwszy od 1939 roku były przeżywane przez naród bez możliwości opowiedzenia o nich (albo z powodu cenzury albo ze względów poprawności politycznej w czasach nam bliższych). To spowodowało „oswojenie” traumy – życie w lęku prowadzi do niechęci do radykalnych zmian. W omawianym scenariuszu Moskwa może tak sterować wydarzeniami (przy bierności i bezradności władz Polski), żeby kuratela moskiewska (w rodzaju tej jaka została ustalona w porozumieniu genewskim odnośnie Ukrainy) wydawała się Polakom mniejszym złem, „bo przecież nie ma wojny”. Strach będzie szerzony przez zielone ludziki, które w tym przypadku wcale nie muszą być zielone – to mogą być ubrani po cywilnemu bandyci ze specnazu, atakujący ludność w terenach przygranicznych, np. w okolicach Augustowa, ale i w innych miejscach Polski. Okolice Augustowa są ważne dlatego, że jednym z możliwych celów strategii moskiewskiej jest zdobycie korytarza pomiędzy Białorusią (będącą w związku państwowym w Rosją i koordynującą swoją politykę z nią) a obwodem kaliningradzkim. Korytarz ten służyć będzie odcięciu krajów nadbałtyckich od Europy zachodniej. Granica z obwodem kaliningradzkim jest w zasadzie pusta, można tam przepędzić stado świń bez zwracania uwagi, a więc nie wiadomo ile do tej pory przedostało się przez nią przygotowanych do dywersji specnazowców, bo III RP nawet nie wie ilu obywateli rosyjskich jest w Polsce.
W konsekwencji tych wszystkich wydarzeń, realizacji całego planu destabilizacji Polski, przy istnieniu prorosyjskiej piątej kolumny (niektóre media i niektóre środowiska) wpływającej na nastroje społeczne może okazać się, że wybory w 2015 wygra partia, która będzie głosiła program ugody z Moskwą, podporządkowania się „wymogom dobrego sąsiedztwa” i tym podobne kolaboracyjne hasła. A ponieważ propaganda nienawiści działa cały czas, a strach w narodzie trwa – bardzo możliwe, że w konsekwencją będzie porozumienie genewskie prim, oddające Polskę pod kuratelę Rosji, przy zgodzie dotychczasowych sojuszników, tym bardziej, że i sam rząd III RP będzie pragnął takiego porozumienia. A do zastosowania Art. 5 traktatu NATO nie dojdzie, bo przecież nie nastąpiła żadna agresja zbrojna w rozumieniu traktatu. W ten sposób Rosja odbuduje swoje imperium w granicach z 1914 roku (bo trudno sobie wyobrazić, że Niemcy będą bezczynnie patrzeć, jak ich konkurent, a równocześnie sojusznik w antypolskiej polityce mebluje Europę Środkową).
Czy ten scenariusz może się zrealizować? Czy zagrożenia tu zarysowane mogą się zmaterializować? Aby odpowiedzieć na te pytania trzeba patrzeć na sprawy realistycznie, to znaczy zdawać sobie sprawę z rzeczywistości – jaką jest, a nie jaką się wydaje. Realizm to również podejście bez złudzeń do zagrożeń, które nas czekają w życiu. Powyższy scenariusz zmaterializuje się w przypadku trwania rządu III RP w dotychczasowym bezruchu i zastępowania działań propagandą. Na ile ludzie rządzący obecnie zorientowali się, że razem z dominacją rosyjską skończy się i ich kariera? Chodzi tu nie tylko o grupę rządzącą, ale i o warstwę oligarchiczną. Przecież Moskwa nie przeprowadza odbudowy imperium po to, żeby zostawić stary porządek. Wprawdzie istnieje kontrybucja gazowa „wynegocjowana” przez Pawlaka, lecz gwarancja jej utrzymania jest za małym zyskiem ze zmiany. Tu chodzi o dostęp do europejskiego rynku i europejskich zasobów, a także o zrabowanie zasobów polskich – w tym opanowanie złóż gazu łupkowego i przejęcie tego co zostało z polskiego przemysłu – jak na przykład polskiej ciężkiej chemii (z grafenem) czy przemysłu wydobywczego. Już teraz widać wzmożone zainteresowanie rosyjskich oligarchów polskim rynkiem, a gdy Polska popadnie w zależność od Moskwy to zainteresowanie będzie po prostu wywłaszczeniem polskiej oligarchii. Tu więc należy szukać przyczyn nagłej reorientacji grupy rządzącej. Putin przestał być czułym przyjacielem, a stał się złem czyhającym na wolność narodów. Problem w tym, że siedem lat rządów Tuska doprowadziło do ruiny nie tylko polskie zdolności obronne lecz przede wszystkim – operatywność struktur państwowych, częściowo rozmontowanych na dużych obszarach, zwłaszcza wschodniej Polski. Są przecież takie gminy w Polsce „ściany wschodniej” gdzie nie istnieje żadne przedstawicielstwo państwowych organów – jak chociażby posterunek policji. W tej sytuacji, mając w perspektywie dwóch - trzech lat możliwość agresywnej akcji Moskwy przeciwko Polsce tuskowcy próbują znaleźć jakieś remedium, lecz po tym czego dokonali nikt ich nie traktuje poważnie. Są traktowani jako klienci Berlina, a kanclerzyca bynajmniej żadnych gwarancji nie chce im dać, ponieważ to co chciała uzyskać – uzyskała: spolegliwą politykę Polski w Unii, niekontrolowalny rynek zbytu na niemieckie towary w Polsce i na niemieckie inwestycje przy nierównym traktowaniu przedsiębiorców na korzyść niemieckich, brak reakcji na przerzucanie na Polaków niemieckich win z II wojny światowej, a co najważniejsze – sekundowanie niemieckiej polityce federalizacyjnej w Unii. Przecież po podporządkowaniu sobie Polski przez Rosję dalej Niemcy będą tu mieli rynek zbytu, niemiecka prasa będzie dalej tu wychodzić, niemiecki Onet dalej będzie swoją propagandę sączyć w polskie głowy, tak samo jak przedtem uzasadniając konieczność dobrego ułożenia sobie stosunków z Rosją. Tak więc grupa rządząca widzi to zagrożenie. Czy zdoła opracować jakąś strategię – nie wiadomo. Paradoksalnie jedynym ratunkiem dla nich jest oddanie władzy PiSowi, który byłby w stanie opracować jakiś program przeciwstawienia się agresji Rosji, lecz tuskowcy są do tego organicznie niezdolni ze względu na obawy przed wyjawieniem tajemnic smoleńskich. Jak już napisałem wyżej – potrzebny nam jest realizm. Chrześcijanin jest realistą. Chrystus wcale nie powiedział, że będzie nam łatwo, wygodnie i że wszystko się uda. Wręcz przeciwnie. Po ludzku biorąc, patrząc oczami ówczesnego salonu – Chrystus poniósł klęskę, udało się w zniszczyć buntownika przeciwko establishmentowi. Realizm we współczesnej w Polsce, to nie żadne Realpolitik, czyli kapitulanctwo w obliczu zagrożeń, lecz planowanie działań z uwzględnieniem materializacji najgorszego wariantu rozwoju sytuacji jaka może się zdarzyć tu, teraz i w przyszłości. Ten najgorszy wariant został powyżej zarysowany. Jak go uniknąć?
Na możliwość spełnienia się takiego scenariusza wskazuje reaktywność działań rządu IIIRP, połączonych z wiarą w to, że komukolwiek na świecie zależy na tym, żeby istniało niezależne od Moskwy państwo polskie i w ogóle niezależna Europa Środkowa. Otóż musimy sobie zdać sprawę wreszcie z tego, że na istnieniu niepodległej Polski zależy tylko Polakom, a i to nie wszystkim. Dwadzieścia pięć lat propagandy hedonizmu, systemowego egoizmu, wyśmiewania wartości patriotycznych zrobiło swoje - tylko część ludzi zamieszkałych w Polsce myśli w kategoriach państwowych, i docenia, że samodzielne państwo Polskie jest wartością, która pozwala na realizację celów narodu i indywidualnych celów jego członków. Myślenie propaństwowe jest niepopularne także przez to, że III RP jest państwem wrogim obywatelowi, z przywilejami dla członków oligarchii postnomenklaturowej i międzynarodowych korporacji, dla których Polska jest rezerwuarem taniej siły roboczej i rynkiem zbytu tanich towarów, takich współczesnych paciorków. Dla dużej części Polaków pod słowem „państwo” kryje się wrogo nastawiona do obywateli maszyneria biurokratyczna, która zachowuje się jak okupant. Ta sytuacja wykorzystywana jest przez propagandystów pseudoliberalizmu, który nazywany jest tu „kapitalizmem”, do jeszcze ostrzejszej propagandy „państwa minimum” – co przy współdziałaniu organów państwa w sytuacji chronicznego deficytu budżetowego doprowadziło do faktycznego zwijania się funkcji państwowych z wielu obszarów współczesnego życia Polaków. W konsekwencji mamy obywateli nastawionych ksobnie, nie myślących o dobru wspólnym, ulegającym propagandzie, nie przejawiających aktywności społecznej, których warunki egzystencjalne stworzone przez system zmuszają do myślenia o przetrwaniu, nie pozwalając szerzej ogarniać spraw publicznych. Nakłada się na to starannie przemyślana propaganda mediów uzależnionych od oligarchicznej władzy, bredzącej coś o „złotym wieku Polski” i o „bezpiecznych sojuszach”. Polskie doświadczenie historyczne jest takie, że żaden sojusz nie jest bezpieczny i wiecznotrwały, a Złoty Wiek już był – wtedy gdy Polska była potęgą militarną i terytorialną.
Jak zatem nie wpaść w ruskie łapy?
Trzeba podwyższyć koszty realizacji planu podporządkowania sobie Polski. W obecnej sytuacji, gdy rządzący III RP raczej wydają się kręcić bezradnie jak kura bez głowy oficjalne możliwości przeciwdziałania są skromne. Tusk jest pomiędzy Putinem (który go zmiecie) a Kaczyńskim (który go rozliczy ze Smoleńska) – stąd bezruch. To co możemy jako obywatele zrobić, to pobudzać aktywność społeczną w celu jak najszybszej zmiany władzy, póki nie jest za późno, tak, aby w momencie rozpoczęcia działań przez Moskwę mieć przynajmniej w jakiejś części narzędzia przeciwdziałania – rząd aktywnie działający przeciwko Genewie prim, dyslokowane siły policyjne w województwach wschodnich w celu wyłapania zbrojnych band i uniemożliwienia ich działania, sprawne przeciwdziałanie kontrwywiadowcze prowokacjom antysemickim, a przede wszystkim – systemowy plan informowania świata o Polsce i Polakach, tak aby zarysowany wyżej scenariusz został uznany przez rządy państw NATO za agresję spełniającą wymogi artykułu 5 traktatu.
Maciej Świrski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz