wtorek, 29 października 2013

praca


Ulice miejskich starówek zapełniają różnej maści artystyczni pracownicy. 
Jedni grają, drudzy tańczą, jeszcze inni malują. 
Chyba mi się to podoba, można spotkać nietuzinkowego człowieka.



2 komentarze:

  1. Kiedyś w Paryżu, siedziałam sobie przed muzeum, bo już nie miałam siły dreptać, więc mój syn poszedł oglądać surrealistów, a ja czytałam książkę siedząc na kamieniu, obok usidał pan i rysował, po chwili zainstalowali się muzycy, z kontrabasem i innym sprzętem, okazało się, że rysownik to znany artysta, a muzycy grają na codzień w klubie, gdzie za wejście na ich koncert trzeba zapłacić 100 euro, w tym dniu w Paryżu było więcej takich sytuacji. Trafilismy na tydzień prezentacji artystów ulicznych, okazało się, że na ulicę wychodzili i ci znani i ci zupełnie nie, więc korzystałam z tych spotkań. Muzea zostawiliśmy na później :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Klimat miasta to klimat ulicy.
    Trzeba jednak usiąść na ulicznym chodniku i poczuć.
    Niezapomniane przeżycia!

    OdpowiedzUsuń