Kiedyś w Paryżu, siedziałam sobie przed muzeum, bo już nie miałam siły dreptać, więc mój syn poszedł oglądać surrealistów, a ja czytałam książkę siedząc na kamieniu, obok usidał pan i rysował, po chwili zainstalowali się muzycy, z kontrabasem i innym sprzętem, okazało się, że rysownik to znany artysta, a muzycy grają na codzień w klubie, gdzie za wejście na ich koncert trzeba zapłacić 100 euro, w tym dniu w Paryżu było więcej takich sytuacji. Trafilismy na tydzień prezentacji artystów ulicznych, okazało się, że na ulicę wychodzili i ci znani i ci zupełnie nie, więc korzystałam z tych spotkań. Muzea zostawiliśmy na później :)
Kiedyś w Paryżu, siedziałam sobie przed muzeum, bo już nie miałam siły dreptać, więc mój syn poszedł oglądać surrealistów, a ja czytałam książkę siedząc na kamieniu, obok usidał pan i rysował, po chwili zainstalowali się muzycy, z kontrabasem i innym sprzętem, okazało się, że rysownik to znany artysta, a muzycy grają na codzień w klubie, gdzie za wejście na ich koncert trzeba zapłacić 100 euro, w tym dniu w Paryżu było więcej takich sytuacji. Trafilismy na tydzień prezentacji artystów ulicznych, okazało się, że na ulicę wychodzili i ci znani i ci zupełnie nie, więc korzystałam z tych spotkań. Muzea zostawiliśmy na później :)
OdpowiedzUsuńKlimat miasta to klimat ulicy.
OdpowiedzUsuńTrzeba jednak usiąść na ulicznym chodniku i poczuć.
Niezapomniane przeżycia!